chcemy coś komuś dać....
ja- MY, wybieramy lepsze, najlepsze, najładniejsze. Jeśli mam dać, to lepsze. Lepszą połowę (chociaż wiem, że połowy są równe). Są takie dni, że wybieram piękne, najładniejsze, najśliczniejsze. Bez wahania zrywam dobre, ładne, pachnące.
Ale są tacy, co wybierają gorsze, najgorsze. Podeschnięte, zwiędnięte, spadnięte.....
Ale i tak niektórym wydają się: śliczne i ładne...
Bo o gustach się nie dyskutuje. To naj komuś wcale nie musi przypaść do gustu. A to "be" będzie trafem w dziesiątkę. Choć takie sytuacje to pewno rzadkość :)
OdpowiedzUsuńo, zwróciłaś moją uwagę na rzecz o której wcale nie pomyślałam, trochę mnie zabolała sytuacja, więc ją opisałam. Ale udowodniłaś, że mój punkt widzenia nie był jedyny, dzięki :)
Usuńano właśnie... trudne to jest, bo możesz dostać używanego misia, który będzie się wydawał szałowy, dla tego, co go wręcza
OdpowiedzUsuńja to mam zawsze pecha
dając czy dostając?
UsuńStare porzekadło mówi, że "nie wszystko złoto co się świeci".
OdpowiedzUsuń:))
pozwoliłyście spojrzeć mi na sprawę z innej strony. Byłam taka pewna swojej i tylko swojej racji :)
UsuńA mnie się skojarzyło z wybieraniem owoców - ten z robaczkiem jest zdrowy, choć nie taki piękny. A z innej beczki: te nieco "zwiędłe" ciałem mogą być piękne duszą ;) Dobrego wypoczynku Alis
OdpowiedzUsuń