faza na dobre pasztety mięsno warzywne nie mija... i ziaren słonecznika, dyni, sezamu, siemienia lnianego oraz żurawiny suszonej dorzucam. Koniecznie gotowany seler, zielenina i pozostałe warzywa z rosołu... Mięso różnie, gotowana lub pieczona kaczka, trochę gotowanej łopatki lub kurczaka lub nawet to co z rosołu by pozostało. Jeśli część smażonego mięsa bywa, smak zdecydowanie podkreślony wydaje się.
A pierwsze inspiracje i podpowiedzi u
Chudej na jej dawnym blogu kuchennym poznałam. Szczególnie ten post mnie ucieszył, bo również u mnie gotowane mięso z rosołu zostawało czasami.
Cytuję Autorkę bloga: Przepis dostałam od koleżanki, która
jest mistrzynią w przemycaniu w potrawach składników nie budzących
entuzjazmu jej córki. Kiedy Maja nie chciała jeść pieczywa, a zajadała
się omletami, jej mama dodawała chleb do masy na omlety. Podobnie robi z
warzywami, stąd tak dużo warzywnych dodatków w tym przepisie. Można
dodać jeszcze natkę pietruszki, szczypiorek i co Wam wyobraźnia
podpowie.
Obfitość jarzyn wychodzi pasztetowi na dobre. Jest miękki, wilgotny i aromatyczny.
Gotowany drób nie cieszy się u nas szczególnym wzięciem, zatem od
jakiegoś czasu zamrażałam mięso z rosołu z myślą o tym, że pewnego dnia
przerobię je na pasztet. I oto nadszedł ten dzień.
Upiekłam go w sześciu kokilkach o
średnicy dna 8 cm i w dwunastu gniazdach na muffinki. Niby dużo, ale po
tygodniu zostały tylko dwie porcje. Postawiłam na małe formy jako na
atrakcyjniejsze dla oka, ale oczywiście można upiec pasztet tradycyjnie w
brytfance.
i jeszcze jeden cytat autorki:
Odkryłam, że bardzo dobry pasztet wychodzi z mięsa rosołowego,
zmielonego z wszystkimi warzywami z rosołu: kapustą, marchewką,
pietruszką, selerem, cebulą i zielonymi liśćmi lubczyku. Dodaję do niego
bułkę tartą, czasem jajko (chyba, że zapomnę), przyprawy i drobno
posiekaną średnią cebulkę, usmażoną na bardzo kopiatej łyżce smalcu ze skwarkami