Dawno, dawno temu, za górami za lasami, żyły sobie w
pewnej zagubionej w lesie wiosce dwie staruszki. Jedna z nich była kobietą
dobrą, gościnną, hojną, chętnie pomagającą ludziom będącym w potrzebie.
Nazywano ja Babcią Pychotką. Druga z nich była skąpa, chciwa, nigdy z nikim
niczym się nie dzieliła, starając się gromadzić jak najwięcej dla siebie i z
tego powodu mówiono na nią : Babcia Chciwulka.
Pewnego zimowego wieczoru dobra
staruszka wyglądając przez okno dostrzegła w lesie dziwny, słabiutki blask.
Ubrała się ciepło, wyszła do lasu i znalazła tam zmarzniętego, cieniutkiego z
głodu, ledwo świecącego Księżyca.
Ulitowała się nad nim, zabrała go do
domu, nakarmiła ciepłą strawą, napoiła gorącym mlekiem. Księżyc pięknie
podziękował Babci Pychotce za gościnę i wypłynął na niebo.
Następnego dnia dobra i gościnna
staruszka ponownie zaprosiła Miesiączka do swojego domu. Przez wiele następnych
wieczorów Księżyc odwiedzał dom staruszki i każdego dnia stawał się coraz
bardziej pulchny, coraz bardziej rumiany, świecił na niebie coraz jaśniej i
coraz dłużej.
Nie uszło to uwadze skąpej i niedobrej
staruchy mieszkającej tuż obok. Pewnego wieczoru zaciekawiona blaskiem bijącym
z domu sąsiadki, zakradła się po cichu pod jej okno. Jej oczom ukazał się
niesamowity widok - przy stole siedział Księżyc i rozmawiał z gospodynią!
W skąpej staruszce wezbrała złość.
Babcia Chciwulka zapukała w kołatkę u drzwi sąsiadki, weszła do jej domu,
wkroczyła do izby i od wejścia zawołała:
- Cóż to?! Jak to?! Czemuż to
Miesiączek odwiedza tylko ciebie? Czyżbyś była lepsza ode mnie? Chcę aby przychodził
również do mego domu!
Babcia Pychotka zgodziła się. W trójkę
ustalili, że przez dwa tygodnie Księżyc będzie jadał kolacje w domu jednej z
nich, a przez następne dwa tygodnie - w domu drugiej z nich.
I tak jest aż po dziś dzień. Gdy
Księżyc stołuje się u Babci Pychotki, je dużo, staje się coraz grubszy i
silniejszy i dzięki temu każdego dnia świeci na niebie jaśniej i dłużej. Gdy
mijają dwa tygodnie, rozpoczyna stołowanie się u złej i skąpej Babci Chciwulki.
A ta nie jest dla niego dobra. Jej posiłki są bardzo skromne, Księżyc każdej
nocy opuszcza jej dom głodny i coraz bardziej chudy. Nie może przez to świecić
tak jasno i tak długo jak wtedy, gdy jada kolacje w sąsiednim domu.
Gdzieś, kiedyś usłyszałam lub przeczytałam bajkę. Pamiętałam fabułę ale tytułu i autora już nie. Pewnego dnia podczas wieczornej jazdy samochodem, księżyc w pełni zaglądał nam prosto przez przednią szybę do samochodu. Zaczęłam opowiadać bajkę... Nie muszę chyba dodawać, że to jest nasza ulubiona bajka podczas wieczornych przejazdów. Nastał czas Google, niestety nie udało mi się jej znaleźć za pomocą wyszukiwarki. Po wielu próbach znalazłam ją w tym miejscu:
ze strony: http://news.astronet.pl/1409
W bajce, którą ja pamiętam księżyc kąpał się w jeziorze
04.11.2013 r
znalazłam oryginalny tekst bajki, napisała ją: Maria Niklewiczowa
blog: Szedł czarodziej- bajka o księżycu----
08.2016 r. -niestety blog z kopiami kart książki już nie istnieje....
źródło zdjęcia: http://kmery.wrzuta.pl/obraz/3RsygLeQvOu/ksiezyc