*******
Witam serdecznie, lecz..... pamiętaj- jesteś tu gościem. Internet jest dla wszystkich, tutaj jest moje miejsce.
I niech Ci się nie wydaje, że mnie znasz, bo mogę mieszkać na drugim końcu świata.... :)))





poniedziałek, 11 stycznia 2016

But mnie tłoczi 5

Tytułowe powiedzenie: "But mnie tłoczi" oznacza, że nie mam pieniędzy, a w dzisiejszym potocznym języku: brakuje mi kasy. Niestety prawdopodobieństwo usłyszenia tego zwrotu jest już nikłe.

  • tym razem o najprostszych słodyczach dla dzieci, których często była spora gromadka do wykarmienia.
- chleb posypany cukrem i polewany kawą zbożową, w wersji podwórkowej polany gęstą śmietaną
- pajdy chleba moczone w surowym jajku, obsmażone na patelni, można było podsypać trochę cukrem.
- miodzik   (metalowa miska zsiadłego mleka, torebka cukru, i to rozmieszane stało na boku platy lub westwalki, od czasu do czasu przemieszane drewnianą łyżką- po kilku godzinach odparowało i zbrązowiało, niczym lejący się karmel.) Z miodzikiem nie można było jeść gdy mieli przyjść goście, ponieważ klejąca się ścieżka znaczyła trasę z kuchni do izby.
plata- zdjęcie  stąd
westwalka-  zdjęcie z sieci, z ogłoszeia

  • - u nas się mówi, trafił się fuks, fuksem się coś udało (gdy niespodziewanie, szybko i pomyślnie załatwi się jakąś sprawę)

  • wielbun: pusty pas między drzewami w lesie - czasem rosły tam najładniejsze prawdziwki


Tu jest moje miejsce, tu jest mój dom.
Coraz częściej zaczynam dostrzegać inne (drobniejsze??) szczegóły z życia, dnia codziennego miejsca w którym mieszkamy. Moje Kaszuby, często, coraz częściej tak myślę. Ważne jest ,to, że jest tu po prostu pięknie. Ale ważniejsi są ludzie i nasze miejsce na ziemi. Żal mi wielu rzeczy, które odchodzą w niepamięć. Staram się zbierać okruchy, które pozostają. Nie neguję postępu i techniki, doceniam wygody, które mamy dzisiaj. Ale chciałabym, aby pamięć przeszłości, także pozostała w nas i w następnych pokoleniach.



"But mnie tłoczi"

25 komentarzy:

  1. I bardzo dobrze, Alis, że gromadzisz te perełki wspomnień, wyrażeń gwarowych. Przeszłosć jest częścia naszej rożsamosci. Stamtąd sie wywodzimy.
    "Miodziku" nie znałam...A szkoda, bo na pewno bym w dzieciństwie go namietnie pojadała...
    Mnie też but tłoczi, na okrągło! Ale przywykłam i nawet polubiłam ten stan! Wiwat minimaliści!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tytuł postu, to takie moje małe wspomnienie o Pani JT, która tym zwrotem czasem do nas się zwracała, a niestety nie ma już Jej wśród nas. Dla każdego miała miły uśmiech i życzliwe słowo- oooo- w zasadzie to jak u Was :)))))))))

      Usuń
    2. Dziękuje, Alis!:-)) A westwalka, czyli nasza kuchenka Jawor świetnie sie u nas w kuchni spisuje i nam jeszcze sypialnię ogrzewa! I też sie rózne proste smakołyki przy jej pomocy robi! Np. proziaki albo racuchy albo ziemniaczki pieczone na płycie1-))

      Usuń
    3. i już pomysł na wesoły styczniowy post: co (na) jaworowej się upiecze....

      chętnie bym przeczytała :)

      Usuń
  2. A ja pamiętam jeszcze karmelowe "lizaki" z cukru topionego na patelni, które czasem były gorzkie, jak się zbyt mocno przypaliły ! A z tym brakiem kasy, to ja też mam podobnie, ale pocieszam się, że ostatni student pisze magisterkę, to niedługo będzie lepiej ! Pozdrawiamy z gołoledzią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o ciekawe, przysmaku lizakowego nie znałam,

      to trzymam kciuki za piszącego, :)

      Usuń
  3. Oczywiście, że tak, Alis. Jeśli sami nie zadbamy, to zginie i przepadnie, wyparte przez nowoczesność i ... batoniki mars :(

    "... na boku platy lub weswalki " co to jest ? a może chodzi o bok westalki ;-]

    Fajnie, że wsiąkasz w swoją małą ojczyznę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już poszukałam zdjęcia, gdy byłam mała większość miała już kuchenki węglowe: westwalki, platę z kaflami pamiętam jeszcze u Babci, a potem była rozebrana i kupili nową westwalkę.

      Usuń
    2. Aaaaa, znam !!!! U teściowej na działce w domu, który był po prostu wiejską chałupą była taka kuchnia węglowa, kaflowa, na fajerki,a w tzw. letniej kuchni - domek ażurowy wolnostojący, była identyczna westwalka :))) Nawet na nich obu gotowałam obiady, tylko nie znałam tych nazw.

      Miłego popołudnia, Alis :)

      Usuń
  4. Znam te wszystkie smakołyki oprócz miodziku.Masz rację tradycja zanika.I u nas na Śląsku coraz to mniej osób gada a więcej mówi.Własnie wczoraj zadałam Lubemu pytanie czy wie co to znaczy zbasować kogoś?Powiedział że nie.No więc zbasować to zbić kogoś:).Ocalmy tradycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też nie wiedziałam, u nas mogłoby być: pogonić, oprać, narznąć komuś
      :)

      Usuń
  5. Masz rację Alis, trzeba robić wszystko,żeby to co piękne w naszej kulturze nie poszło w zapomnienie!
    Na ferie zimowe, część wakacji i niektóre weekendy jeździłam z mamą i ojcem do stryja na wieś. W kuchni była plata,a w pokoju westwalka. Zimą westwalka ogrzewała pokój. Mama smażyła cebulę, a potem przy okrągłym stole szedł tysiąc za tysiącem. ( mnie do gry nie dopuszczali) Dzięki Kochana,za przywołanie wspomnień. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tysiąc, a ile ich się wygrało, grę lubimy do dziś chociaż rzadko gramy.

      Nawet taki żarcik dziś był: liczymy punkty z gry państwa, miasta- podsuwam kartkę mojemu mówiąc podlicz, a ON- tysiąc mówi- uśmieliśmy się, że to nie ta gra.....

      Usuń
  6. piękna jest ta Twoja celebracja tradycji regionalnej :) But mnie tłoczi dzięki Tobie zapadł w moją pamięć... :)
    znałam wszystko oprócz Miodziku... mhmmm .... brzmi pysznie
    tylko skąd wziąć teraz miskę zsiadłego mleka? :0
    Uściski :) :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie masz dojścia do prawdziwego mleka?
      w pobliskim miasteczku postawili mlekomat, i tam było wzięcie, zresztą nadal zawsze przy mlekomacie jakaś osoba stoi.

      Usuń
  7. O fuksie bywa, że mówię. A tardycja, tak, to nasze zadanie, utrwalać, przenosić na młodsze pokolenia... a westfalkę pamiętam doskonale :) teraz są już takie nowoczesne westfalki - marzy mi się taka

    http://www.salonsobkowiak.pl/images/nostalgia-czarna.jpg

    albo taka http://www.salonsobkowiak.pl/images/kuchnia-na-wegiel-i-drewno-tp-9103-antracyt-chromowane-dodatki.jpg


    ale but mnie tłoczi, ech...

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie marzy mi się taka kuchnia, jak na pierwszym zdjęciu. Kiedyś taką zrobię, już mam miejsce. Póki co, mnie również but tłoczi. :) Chleb ze śmietaną i z cukrem lub z samym cukrem to pamiętam, jakżeby nie. Pyszota. Ja chodziłam ze śmietaną ciągle, a sąsiadka z musztardą, posmarowaną grubo na chlebie. Miodziku już nie znam. Pamiętam też chleb, jakiego dziś z lupą szukać. Ostatnio sobie sama piekę, taki okrągły, jak dziadek kiedyś przynosił i też wspominam stare czasy. I lody śmietankowe pamiętam, kompletnie inaczej smakowały niż dzisiejsze. Wtedy to był smak. I piwo bezalkoholowe pamiętam. Babcia zawsze na święta robiła. Jak dzieciom opowiadam czasem, co się jadło, to krzywią się okropnie. Kartki i pustki w sklepie, to jak bajka dla nich. Dla mnie to są fajne wspomnienia, mimo wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miodzik to chyba właśnie wcześniej, tylko takie bogatsze miejsca, gdzie było stać na cukier, Podziwiam za pieczenie chleba, pięknie go opisałaś.
      Smak podpiwka znam i chleba z musztardą również, bo do dziś to lubię :)

      Usuń
    2. Właśnie teraz delektuję się swojskim wypiekiem chleba. Najzwyklejszym, pszennym, szybkim w zrobieniu. Sklepu nie ma, więc jak zabraknie (tak, jak dziś), to potrzeba matką wynalazku. :D To nic trudnego, prościzna, dla każdego. Okrąglutki, chrupiący. Pyyyszny. Warto spróbować robić samemu. Te sklepowe, to inny smak mają i nie wiem czy chcę dociekać dlaczego...;)

      Usuń
    3. "Najzwyklejszym, pszennym, szybkim w zrobieniu"

      może będziesz tą osobą, która mnie namówi...
      to jak prostym i szybkim?
      :)

      Usuń
    4. Alis, wymieszać składniki w robocie to chwila, bez mojego wysiłku w dodatku, bo sam miesza. Trzeba mieć tylko robot z hakiem do mieszania. Potem czekasz ok godzinkę na wyrośnięcie, formujesz i znów czekasz 30- 40 min. I pieczesz. No sama widzisz, że praktycznie sam się robi... :D Na początku, bez robota, to ręcznie z córą mieszałyśmy te ciężkie ciasta i też było dobrze. Są chleby, którym trzeba sporo czasu poświęcić, ale ja robię tylko zwykłe, drożdżowe i szybkie tzw. codzienniki - jak je nazywam. A zakwas mi nie służy.

      Usuń
  9. Pierwszy raz czytam takie przysłowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raczej powiedzenie :)
      znane na Kaszubach, ale nie mam pewności czy we wszystkich jego częściach :)

      Usuń
  10. Chleb posypany cukrem ale bez kawy znam i jadlam....o reszcie nawet nie slyszalam ale miło sie dowiedzieć :)

    OdpowiedzUsuń

Komentarze mile widziane. Dziękuję bardzo za wpis :)

Poprzednie posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...