Witam serdecznie, lecz..... pamiętaj- jesteś tu gościem. Internet jest dla wszystkich, tutaj jest moje miejsce. I niech Ci się nie wydaje, że mnie znasz, bo mogę mieszkać na drugim końcu świata.... :)))
Jestem kurą, a właściwie kaczką :) domową, bo bardzo lubię być w swoim domu, z moim stadkiem. Ale... nie robię jemu (starszemu, czyli mężowi)ani kanapek, ani śniadań , ani kolacji. Takiego go poznałam, miała 20 lat i był całkowicie samoobsługowy. Obiady to co innego, robię, ustalam na co mają ochotę, rzadko nakładam na talerze, czyli "podaję". Młodszy, czyli syn, dziś już zupełnie od 10 lat dorosły. Był obsługiwany ze wszystkim będąc dzieckiem, młodzieżą, ale kiedy dorastał, coraz więcej miał do zrobienia sam. Obiady zostały, jak wyżej. Można wziąć z lodówki, albo z garów, kiedy się ugotowało akurat. Czasem w weekend robię młodemu śniadanie na gorąco, niech się poczuje rozpieszczony. Mąż nie lubi takich śniadań.
całkowicie samoobsługowy- nie znałam określenia, a przyda się :)))
śniadania u nas samoobsługowe- kolacje też, ale lubię nakładać na talerze i ładnie taki obiad podać, a jeśli jest nas sporo tu muszę też go rozdzielić, bo niektórzy napakowaliby sobie sporą porcję, której nie mogli by potem zjeść :)
Kanapki robię Lubusiowi zawsze,te w domu i te na drogę.Co do dziecka bez kurtki to zależy chyba od wielkości miasta,u nas wszyscy się znają od razu było by zbiegowisko.Pozdrawiam w ten mroźny poranek:)
Jestem kurą, a właściwie kaczką :) domową, bo bardzo lubię być w swoim domu, z moim stadkiem. Ale... nie robię jemu (starszemu, czyli mężowi)ani kanapek, ani śniadań , ani kolacji. Takiego go poznałam, miała 20 lat i był całkowicie samoobsługowy. Obiady to co innego, robię, ustalam na co mają ochotę, rzadko nakładam na talerze, czyli "podaję". Młodszy, czyli syn, dziś już zupełnie od 10 lat dorosły. Był obsługiwany ze wszystkim będąc dzieckiem, młodzieżą, ale kiedy dorastał, coraz więcej miał do zrobienia sam. Obiady zostały, jak wyżej. Można wziąć z lodówki, albo z garów, kiedy się ugotowało akurat. Czasem w weekend robię młodemu śniadanie na gorąco, niech się poczuje rozpieszczony. Mąż nie lubi takich śniadań.
OdpowiedzUsuńChłopiec bez kurtki, bardzo smutne :(
całkowicie samoobsługowy- nie znałam określenia, a przyda się :)))
Usuńśniadania u nas samoobsługowe- kolacje też, ale lubię nakładać na talerze i ładnie taki obiad podać, a jeśli jest nas sporo tu muszę też go rozdzielić, bo niektórzy napakowaliby sobie sporą porcję, której nie mogli by potem zjeść :)
Kanapki robię Lubusiowi zawsze,te w domu i te na drogę.Co do dziecka bez kurtki to zależy chyba od wielkości miasta,u nas wszyscy się znają od razu było by zbiegowisko.Pozdrawiam w ten mroźny poranek:)
OdpowiedzUsuńu nas też zbiegowisko by chyba było. Chociaż przy szkole to pełno dzieciaków bez kurki biega.... :)
Usuńoddałabym kurtkę i czapkę bez zastanowienia.
OdpowiedzUsuńidę zjeść śniadanie, bo mi ślinka cieknie
Pozdrawiam weekendowo :)
OdpowiedzUsuń