o... jestem wściekła- tylko na blogu nie mogę napisać- DLACZEGO lub z jakiego powodu...
tylko lub aż....
szkolna wywiad-ówka, (?)
moja nauczycielka w klasie 1-3 mówiła:
podobno największe przekleństwo chińskie brzmi:
" bodajbyś cudze dzieci uczył"......
Wywiad, to się nie kojarzy dobrze. Ale zawsze jest większym problemem inwigilującego niż inwigilowanego. A na niektórych zebraniach trwa walka o rozstrzygnięcie dylematu, czy zgromadzenie jest z powodu spraw dzieci, czy też problemów szkoły (może czasem nauczyciela). Szkoła ma problemy, a rodzice mają dzieci i to ostatnie jest najważniejsze :-).
OdpowiedzUsuńi dobrze powiedziane, a raczej napisane jest :)
Usuńdobrze, że mam już to za sobą :) Ściskam ciepło
OdpowiedzUsuńczasem żałuję, że ja jeszcze nie, chociaż dużo z tego lubię jeszcze :)
UsuńI przyłączam się do eM, fajnie, że już nie muszę :) A jeszcze fajniej byłoby, gdyby to nie było wywiadówki, a spotkania w sprawach dzieci. Kiedyś takie organizowałam w swojej szkole, przy kawie, ciasteczkach, ławki w kręgu, ja pomiędzy rodzicami. I tak sobie gadu-gadu, co też te nasze dzieci potrafią, a czego jeszcze muszą się nauczyć.
OdpowiedzUsuńŚciskam z empatią, delikatnie :*
pomysł ciekawy, ale możliwy pewnie tylko w maluchach.
Usuń:)