*******
Witam serdecznie, lecz..... pamiętaj- jesteś tu gościem. Internet jest dla wszystkich, tutaj jest moje miejsce.
I niech Ci się nie wydaje, że mnie znasz, bo mogę mieszkać na drugim końcu świata.... :)))





czwartek, 11 grudnia 2014

ryby mam na myśli

 tym razem śledzie.
Przegryzka, przystawka, małe co nie co. Jeśli trzeba to nawet zakąską będą.
Można sięgnąć po dwa lub trzy takie maleństwa w każdej chwili.
 Zrobione samodzielnie śledzie marynowane. Pyszne i nietrudne do zrobienia. Czasu tylko im trzeba.
Zimą kiedy dostęp do świeżej ryby jest łatwiejszy, przygotowujemy je często.

Śledzie marynowane

2 kg śledzi świeżych najmniejsze jakie są, jeśli nie wypatroszone, to patroszymy i odcinamy głowy
dobrze myjemy, zostawiamy godzinkę w zimnej wodzie, żeby się wymoczyły.
Jeśli mamy małe śledzie zostawiamy w całości, jeśli większe kroimy w półtora centymetrowe dzwoneczki. Zostawiamy chwilę na sicie, aby woda po myciu obciekła.
Zalewa:
3 szkl. wody
1,5 szkl octu 10%
2 łyżki stołowe soli
1 łyżka stołowa cukru
liść laurowy, gorczyca (1 łyżeczka), 6 ziarenek ziela anielskiego, 1 lub 2 cebule pokrojone w krążki

Wszystko razem zagotować, lubimy miękką cebulę, więc gotuję kilka minut.  I najważniejsza sprawa w przepisie. Studzimy zalewę, cebula w zalewie musi być również wystudzona, bo skórka rybek nam się zaparzy i powstaną "frędzeliki"

Wkładamy śledzie do zalewy lub odwrotnie zalewamy je w pojemniku, po 48 godzinach śledzie będą przerobione na pewno. My smakujemy je po 24 i już wtedy mniejsze kawałki są zamarynowane.

48  godzin zostawiamy w temperaturze pokojowej i dopiero potem wkładamy do lodówki w słoiku lub zamkniętym pojemniku. Kiedyś wstawiłam śledzie od razu do lodówki i marynowanie zatrzymało się, po 48 godzinach śledzie były jeszcze różowe przy kręgosłupie.
Próbę radzę wykonać na 1 kilogramie tych smacznych rybek i połowie porcji zalewy. Śledzie marynowane można już przygotować i podać na wigilijną kolację.

o śledziu post
o rybach pisałam:
ciągle myślę
lin

12 komentarzy:

  1. Alis, a czy to może być ocet winny, czy taki zwykły musi być?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja używam zwykłego, ale tylko jednej firmy, ten ocet lubimy po prostu. Myślę, że nawet wskazane jest użycie octu, którego używa się na co dzień. Ocet winny też jest chyba 10 %. Jeśli mniej to po prostu trzeba zwiększyć proporcję, chociaż może nie jeśli lubicie łagodniejszy smak. My lubimy jeśli potrawa jest dosyć kwaśna. Tylko zapisz lub zapamiętaj proporcje, bo odtworzyć potem jest trudno.

      Cała nasz porcja zjedzona (kilka osób smakowało po raz pierwszy :) Czas przygotować znowu.
      pozdrowienia :)

      Usuń
    2. Dwa kilo śledzi poszłoooo :)
      Ja spróbuję na mniejszej ilości i proporcjonalnie pozmniejszam składniki.

      Usuń
    3. to popróbuj, napisz czy lubicie kwaśniejsze, czy łagodne?

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. nic trudnego, tylko dobrze trafić w smaki domowników i wszyscy cmokają z zachwytu ;)

      Usuń
  3. Dwie potrawy, których nie jadam: śledzie i wątróbka ;) Od dzieciństwa nie tykam. Jakiś czas temu próbowałam zrobić podejście do śledzia ale za nic nie mogłam przełknąć... Dziwne ale tak już mam. A szkoda... Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no i ta zupa z krwi ;) No ale tego to nawet nie próbowałam ;)

      Usuń
    2. ale buraczki lubisz i pewnie coś jeszcze bardzo zdrowego........ (:)

      Usuń

Komentarze mile widziane. Dziękuję bardzo za wpis :)

Poprzednie posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...