- świeżym ciepłym chlebem z pobliskiej piekarni, ze swojskim masłem zrobionym przez B. i miodem z pasieki wujka R, który lubi głaskać swoje pszczoły, aby były szczęśliwe. (takie rodzinne określenie pierwszego świeżego miodu od R, który niesamowicie pachnie i tak smakuje...)
- przygotowywane własnoręcznie i podawane każdemu, na życzenie z miodem lub dżemem z tegorocznych truskawek kromki ciepłego chleba smakowały wyjątkowo.........
pierwsza papierowa rocznica.........
A ja wczoraj ugościłam siebie i męża pierwszym własnym wypiekiem; chlebem razowym na zakwasie. Pierwsza próba zrobienia zakwasu nieudana. Druga już się udała, ale z dodatkiem suchego zakwasu. Trochę sobie pomogłam. Chlebek jest mmmmmm.....miodzio. :D Warto było poświęcić tyle czasu.
OdpowiedzUsuńa spędzić wspólne chwile w gościnnym nastoroju, to dopiero cenne wspomnienia :)
UsuńUmmm,papierowa rocznica otwiera drogę innym rocznicom :)
OdpowiedzUsuńA miodek od głaskanych pszczółek jest niesamowity. Dostałam taki od Marii z Pogórza, i dopiero wtedy przekonałam się w czym rzecz. Jest niesamowity :)
taka spokojna codzienność jest cenna....
Usuńtylko czasem trudno ją dostrzec...
ależ taki miód się marzy, mniam!
OdpowiedzUsuńwarto marzyć ...
Usuń