gdy byłam w pierwszej lub drugiej lub trzeciej klasie podstawówki, moja ukochana najcudowniejsza pani Adela (nauczycielka I-III) powiedziała nam, dzieciom:
- a wiecie jakie jest najstraszniejsze chińskie przekleństwo?
nie wiem dlaczego utkwiło mi to w pamięci.....
No pacz, jaka była niezadowolona ze swojej pracy :-)
OdpowiedzUsuńDać królikowi czas :-) Utkwiło, bo ty ją kochałaś, a ona ci powiedziała ,że cię nie lubi, jesteś kłopotem...Bo ty byłaś tym cudzym dzieckiem. Dzieci się nie oszuka. Ech, Wszechświecie.
OdpowiedzUsuńI wszyscy chcemy dobrze.
Bo uczenie dzieci to naprawdę niełatwa rzecz! Jednak gdy robi sie to z pasją, z radościa i uporem a przy tym rozumie sie siebie oraz uczniów na pewno pojawia sie mnóstwo satysfakcjonujących momentów. I takich belfrów dobrze sie po latach wspomina.I wie się, ile oni dobrego dali z siebie. Miałam paru takich, na szczęscie. Miałam też do czynienia z paroma frustratami i paranoikami. No niestety, ich takze pamiętam, a co gorsza wiem, że jeden z nich wtrącił mnie w kompleksy, z którymi do dzisiaj czasem ciezko sobie poradzić! Na szczęście, wyszłam na ludzi, wiec chyba Ci pierwsi wywarli chyba większy wpływ!:-))
OdpowiedzUsuń