*******
Witam serdecznie, lecz..... pamiętaj- jesteś tu gościem. Internet jest dla wszystkich, tutaj jest moje miejsce.
I niech Ci się nie wydaje, że mnie znasz, bo mogę mieszkać na drugim końcu świata.... :)))





wtorek, 29 lipca 2014

angina latem

przypałętała się taka paskudna do nas....
Z silnym bólem gardła i gorączką...
Żadnych napoi gazowanych przez kilka dni.
Podpowiedzieli mi przepis na lemoniadę:
cytryny miód woda
sok z cytryny i miód dodajemy do przegotowanej i wystudzonej wody



Miód już tegoroczny, prawdziwy, pachnący.
Od wujka Romana, który głaszcze swoje pszczoły.

Potwierdzam:
po kilku godzinach

napój cytrynowo-miodowy 

jest o wiele smaczniejszy :)

13 komentarzy:

  1. Chyba angina się plącze po Polsce, bo mój brat właśnie skończył chorować.
    A miód od wujka, który głaszcze swoje pszczoły musi być wspaniały - taki wygłaskany z dodatkiem miłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak to taki rodzinny żart, miód jest taki dobry i za to powinien Roman je wygłaskać :)

      Usuń
  2. Ja miałam to świństwo miesiąc temu. U mnie w rodzinie też Roman ma pszczoły. Zdrówka życzę i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anginy nie znoszę, niestety, obciąża serce i to znacznie, wtedy bez antybiotyku się nie obejdzie :* Zdrowiej

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam niezawodny sposób na anginę, ale bardzo nieprzyjemny. Robię kwaczyka z waty, zanurzam w jodynie i pędzluję migdały...wszystko przechodzi w ciągu niecałej godziny! Robię tak od lat.

    Lemoniadę robiłam...mam już tegoroczny miód, dodałam jeszcze listki świeżej mięty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na miętę się część mojej rodzinki zbuntowała, dziś dostaną lemoniadę z samej cytryny
      ( ta cytrynowo miodowa to inny gatunek, ze względu na to przetwarzanie. Słyszałam kiedyś, że ją jako taką kurację wzmacniającą traktują. Chyba popijemy ją przez kilka dni: szklanka rano na czczo :)

      Usuń
  5. A ja myślałam, że naprawdę je Roman głaszcze - takie futerko mają :)
    Jakoś tak w czerwcu był taki nagle potwornie zimny weekend, z wichurą i deszczem - znaleźliśmy rano na parkingu suprmarketu ledwie żywą z wycieńczenia i zimna pszczołę. Nie ruszała się.Wzięliśmy do domu. Dostałą domek z największej salaterki, gałązki lipy z kwiatkami i i wodę z cukrem do picia. Pić nie chciała, ale do tej lipy się przypięła. Po kilku godzinach wyszło słońce, pszczoła się ożywiła, zaczęła latać w salaterce pod gazą. Wynieśliśmy ją na dwór. Posadziliśmy na drzewie lipy, gdzie sobie przycupnęła. Potem tylko martwiliśmy się czy znajdzie drogę do swojego ula, bo gdzie na Ursynowie ule? Nie widziałam, ale pewnie na SGGW. No cóż zrobiliśmy co mogliśmy i co potrafiliśmy, aby uratować pszczole życie. Mam nadzieje ,że się jej udało :) Zdrówka życzę :) B

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękna opowieść, dziękuję, ale również u Siebie ją zamieść. Taka mała przygoda, a cieszy :)

      Usuń
  6. Ale fajny blog, śliczny szablon :) Wiem coś o anginie latem, u mnie wypicie zimnego napoju to pewna angina, w kawiarni proszę o taki w temp. pokojowej lub o dolanie wrzątku, jak małe dziecko. Szybkiego powrotu do zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szablon już kilkuletni, nie modny, ale mam go od początku i lubię. Kiedyś Nessa miała blog z szablonami, były prześliczne. Jej blog dzisiaj: http://kolorowyswiatnessy.blogspot.com/.
      Z przyjemnością zajrzałam do Ciebie. Na jedno ciasto mi ślinka leci :)

      Usuń

Komentarze mile widziane. Dziękuję bardzo za wpis :)

Poprzednie posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...