Z silnym bólem gardła i gorączką...
Żadnych napoi gazowanych przez kilka dni.
Podpowiedzieli mi przepis na lemoniadę:
sok z cytryny i miód dodajemy do przegotowanej i wystudzonej wody |
Miód już tegoroczny, prawdziwy, pachnący.
Od wujka Romana, który głaszcze swoje pszczoły.
Potwierdzam:
po kilku godzinach
Chyba angina się plącze po Polsce, bo mój brat właśnie skończył chorować.
OdpowiedzUsuńA miód od wujka, który głaszcze swoje pszczoły musi być wspaniały - taki wygłaskany z dodatkiem miłości :)
tak to taki rodzinny żart, miód jest taki dobry i za to powinien Roman je wygłaskać :)
UsuńJa miałam to świństwo miesiąc temu. U mnie w rodzinie też Roman ma pszczoły. Zdrówka życzę i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńdziękuję i również pozdrawiam
UsuńAnginy nie znoszę, niestety, obciąża serce i to znacznie, wtedy bez antybiotyku się nie obejdzie :* Zdrowiej
OdpowiedzUsuńz antybiotykiem było..
Usuń:*
UsuńJa mam niezawodny sposób na anginę, ale bardzo nieprzyjemny. Robię kwaczyka z waty, zanurzam w jodynie i pędzluję migdały...wszystko przechodzi w ciągu niecałej godziny! Robię tak od lat.
OdpowiedzUsuńLemoniadę robiłam...mam już tegoroczny miód, dodałam jeszcze listki świeżej mięty.
na miętę się część mojej rodzinki zbuntowała, dziś dostaną lemoniadę z samej cytryny
Usuń( ta cytrynowo miodowa to inny gatunek, ze względu na to przetwarzanie. Słyszałam kiedyś, że ją jako taką kurację wzmacniającą traktują. Chyba popijemy ją przez kilka dni: szklanka rano na czczo :)
A ja myślałam, że naprawdę je Roman głaszcze - takie futerko mają :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak w czerwcu był taki nagle potwornie zimny weekend, z wichurą i deszczem - znaleźliśmy rano na parkingu suprmarketu ledwie żywą z wycieńczenia i zimna pszczołę. Nie ruszała się.Wzięliśmy do domu. Dostałą domek z największej salaterki, gałązki lipy z kwiatkami i i wodę z cukrem do picia. Pić nie chciała, ale do tej lipy się przypięła. Po kilku godzinach wyszło słońce, pszczoła się ożywiła, zaczęła latać w salaterce pod gazą. Wynieśliśmy ją na dwór. Posadziliśmy na drzewie lipy, gdzie sobie przycupnęła. Potem tylko martwiliśmy się czy znajdzie drogę do swojego ula, bo gdzie na Ursynowie ule? Nie widziałam, ale pewnie na SGGW. No cóż zrobiliśmy co mogliśmy i co potrafiliśmy, aby uratować pszczole życie. Mam nadzieje ,że się jej udało :) Zdrówka życzę :) B
Piękna opowieść, dziękuję, ale również u Siebie ją zamieść. Taka mała przygoda, a cieszy :)
UsuńAle fajny blog, śliczny szablon :) Wiem coś o anginie latem, u mnie wypicie zimnego napoju to pewna angina, w kawiarni proszę o taki w temp. pokojowej lub o dolanie wrzątku, jak małe dziecko. Szybkiego powrotu do zdrówka :)
OdpowiedzUsuńszablon już kilkuletni, nie modny, ale mam go od początku i lubię. Kiedyś Nessa miała blog z szablonami, były prześliczne. Jej blog dzisiaj: http://kolorowyswiatnessy.blogspot.com/.
UsuńZ przyjemnością zajrzałam do Ciebie. Na jedno ciasto mi ślinka leci :)