Od kilku już lat te czerwcowe imieniny, traktujemy jako okazję do wspólnego świętowania. Grill, piwko i dobra zabawa. Dzieciaki mogą się wybiegać, wyszaleć i w ten dzień nikt ich nie wygania do spania. W tym roku zebrało nas się przeszło 40. Sala w głębokim lesie, miejsce na grill, ognisko, ławeczki i stoły na placyku przed salą.
Wszyscy zjawili się na miejscu w szampańskich humorach i biesiadowaniu nie było końca.
Nie mogliśmy się nagadać, nacieszyć. Atmosfera dobrej zabawy. I jeszcze znaleziona przez E. stara, naprawdę stara, podkowa na szczęście. Ale niestety zabrał ją do domu, chociaż muszę się przyznać- miałam na nią chrapkę.
Scenki:
* Pan nieźle wybawiony:
-Ale mi się trafił szaszłyk, sama cebula.
-Sama cebula? Niemożliwe?
-Brązowa cebula, czerwona cebula, zielona cebula….
…. I po co przez 3 godziny nabijałam na wykałaczki mięso, paprykę i ogórki?
* Pan też nieźle wybawiony:
-tym razem też płynę z wami na spływ ( poprzednio wymigał się), ale tak załatw, że moja pasażerka popłynie za darmo!- hm, też bym tak chciała.
* Pomysł I. aby w kieliszki nalać Pomorzanki dla żartu. Nie do wszystkich, tylko 3/5. Ubaw był po pachy. Niewinnie jeszcze chciała im polać Pomorzankę do zapicia ;)))))))
Ja świętuję Jana w babskim gronie. I puszczam wianki:D
OdpowiedzUsuńJak widać na Twoim zdjęciu- nawet ogromne.
OdpowiedzUsuńekstra
OdpowiedzUsuń