W sezonie zimowym lubimy pograć. Tak zwyczajnie posiedzieć i zagrać w grę. Wiem, że nie wszyscy mają taką możliwość i doceniam, że my mamy. Mamy z kim jeszcze zagrać i trochę ludzi się u nas przewija (czasami nawet sporo - mruczę, że sajgon, ale w duszy jestem zadowolona). Na tapecie mieliśmy Halli-Galli , ponadczasowe: państwa, miasta i Piotrusia. W dniu, w którym młodzieżówka- ta młodsza, zrobiła bunt: nie gramy w halli galii, bo Isia wszystko wygrywa, postanowiłam poszukać gry podczas której można:
- pohałasować,
- pokrzyczeć,
- ma mieć proste zasady
- o dzwonku nie marzyłam, bo ten jest tylko w wersjach halligalii
Padło na:
"Palce w pralce"- gra, w której gracze klaszczą w rytm klasycznego utworu We Will Rock You.
Zamówienie dotarło i mogę potwierdzić:
- hałasować można - inaczej się nie da :)
- gdy ktoś pomyli się, krzyk jest większy niż podczas gry
- zasady nie są trudne, trudniej je zastosować w praktyce, trzeba przeznaczyć kilka dni na naukę, aby dojść do wprawy. Nie ma szans zagrać poprawnie z nową osobą. Po prostu trzeba poćwiczyć.
- gdy już wszyscy opanują rytm, można się świetnie bawić. Śmiech- do bólu brzucha i do łez. Początkowo również ból palców, ale praktyka czyni mistrza!!!!!!!
- szybka rozgrywka- można grać 15-20 min i wszyscy są rozbawieni.
- dosyć wysoka cena gry- rekompensuje to dobra jakość kart i metalowe pudełko oraz możliwość zagrania sześciu, lub więcej osób. Od lat 10 (chociaż w wolnej wersji i przy zmienionych zasadach sześciolatek też bawi się dobrze)
Gramy krótkie rundy od kilku dni, ćwiczy coraz więcej osób: dzieciaki i 50+
Pełną opinię zamieszczę po feriach, gdy dojdziemy do wprawy i pogramy w więcej osób.
P.S. Październik 2012
Ogólna opinia o grze bardzo pozytywna. Na 6
potwierdzam wszystkie poprzednie punkty i dodaję nowe:
- grą zarażona Rodzinka, ta bliższa i dalsza (dokupione 2 egzemplarze)
- zabieramy małe pudełko na wyjazdy i spotkania rodzinne ( czas na grę znaleźliśmy nawet w czasie postoju na spływie kajakowym)
- nie trzymamy się sztywno reguł gry, (walimy w stół, a nie w kolana) dostosowujemy je do liczby i zaawansowania grających (do tego doszliśmy jednak już znając dobrze palce w pralce)
- polecam wszystkim, chociaż na początku trzeba mieć dużą siłę przebicia- jakaś wstydliwa ta moja rodzinka, nie wyobrażali sobie machania rękoma i walenia w mój stół.
O! My tez gramy. W związku z powyższym zainwestowałam nawet w nowe karty;)
OdpowiedzUsuń100% inwestycji zwaraca się- tyle, że nie w kasie :)
Usuń