zylc czyli galareta wieprzowa z nóżek i mięsa
Ugotowałam, obrałam, zmieliłam, doprawiłam....
i... doczekałam się komentarzy:
- o dobra zylca, tylko wygląda jakoś tak, jak karma dla ptaków
- o zylca, zjadłbym gdyby była krojona, mielonej nie chcę
i bądź tu dobrym kucharzem ;)
P.S.
Mogę się mądrować, bo wszystko zjedzone.
A ja też niedawno robiłam....
OdpowiedzUsuńu mnie jednak jedzą wszystko oprócz gwoździ i rzadko kiedy narzekają :)))
ja moich trochę rozpuściłam, potrafią jednak dobre potrawy ugotować i gotują, to mogą wymyślać :D
UsuńJutro będę gotować zylc, bo dzisiaj mam świniobicie. Obrane mięso kroję a resztę mielę a i tak młode pokolenie ma na to "za duże zęby". Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZnam to, jest tylko jedna rada, samemu jeść, to w końcu się przekonają, że to o wiele lepsze od tego, co nam oferują w sklepie. Nas przeraża ostatnio przetworzone, sklepowe jedzenie, staram się przemycić coś lepszego i zdrowszego. Dziękuję za pozdrowienia i pozdrawiam :)
UsuńJa wczoraj robiłam z indyka. Krojoną:)
OdpowiedzUsuńA to dietetycznie i zdrowiej :)))
Usuń