......nie chodzimy na kawę do kawiarni..
tytuły postu:
nie jadam nie stołuję się nie zaglądamy,,,,,,
Takiego nagromadzenia pięknego designu, czystości, zapachów dobrego jedzenia i pogardy dla płacących za to ludzi nie doświadczyłam od dawna.
nie wiem jeszcze czy post dotyczy tego z czym się spotykamy, ale nie jadamy w restauracjach na mieście. Bo spotykamy się dokładnie z taką reakcją jak opisana we fragmencie postu.
coś szybko przekąsić? Zaglądamy do:
- MACDONALD, mcdonald drive, tortilla,frytki, zestaw i coś do picia. Nie wszystko na raz, ale zgodnie z zamówieniem
- Orlen, hod Dog- duży lub mały z gorącą czekoladą lub latte
- pizzeria, najlepiej lokalna, gdzie są jeszcze goście przy stolikach. Wiadomo- jest smacznie i raczej świeżo........
"To szukanie personelu i dopominanie się o uwagę, bo chciałabym w końcu zapłacić. Ten ton głosu, w którym pobrzmiewa pretensja do mnie, że ten ktoś za ladą musi tu być i pracować. Ta mowa ciała aż krzycząca „nie chcę tu być…”
wspólny rodzinny obiad 11 listopada na 11 osób |
My chodzimy ale odbieramy to ostatnie zupełnie inaczej. Jestem zawsze oczarowana obsługą, daniami :)
OdpowiedzUsuńTez unikam jadania w restauracjach na mieście. Szkoda mi czasu:)
OdpowiedzUsuńDo kawiarni różnych zaglądam dosyć często i jest tam zazwyczaj ok.
Zdarza nam się czasem. Kiedyś, kilka lat temu zwiedzaliśmy restauracje częściej. I tylko raz, w restauracji Galeria Bali na ul. Jasnej byliśmy niezadowoleni z obsługi, choć akurat to dość droga restauracja. Czasem można się wypuścić, żeby posmakować czegoś innego, egzotycznego. Ale rodzinny obiad to jest coś specjalnego, coś najmilszego :D
OdpowiedzUsuńNo patrz, nie spotykam się z czymś takim, że ktoś mi łaskę robi. Znając mnie zaraz bym napyskowała i ustawiła takich do pionu. Pyskata jestem. :D A jadam wyłącznie w restauracjach i kawa tylko w filiżankach, w kawiarni, i z mlekiem roślinnym koniecznie. No, ma się te wymagania. :) W plastikach kawy nie lubię. Rzadko co prawda bywam, ale jak już to właśnie McDonaldy i jemu podobne omijam szerokim łukiem. Nie miałabym tam co zjeść. Tym bardziej na Orlenie. Padłabym z głodu. Mam swoje ulubione miejsca w B., gdzie w zasadzie jest samoobsługa i wiem, że zawsze jest coś dla wegetarian; kasze, kotlety warzywne, surówek moc. Nie narzekałam, jak do tej pory.
OdpowiedzUsuńPięknie nakryty stół...Super taka biesiada na 11 osób. A propos obsługi.Wstąpiłam kiedyś do azjatyckiego baru. Na zapleczu, w kuchni kobietki kłóciły się zawzięcie. Trzeba mi było natychmiast wyjść,a ja zlekceważyłam ostrzeżenie i dostałam przypalone danie...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOjej, my lubimy kilka miejsc karmiących 'na mieście' i zawsze obsługa jest świetna, jedzenie również a kiedy bywam w Polsce, bywa różnie w restauracjach i barach.
OdpowiedzUsuńMy bardzo lubimy jeść "na mieście", ale rzeczywiście przykro, gdy obsługa pracuje "za karę". Całe szczęście, rzadko nam się to zdarza.
OdpowiedzUsuń