*******
Witam serdecznie, lecz..... pamiętaj- jesteś tu gościem. Internet jest dla wszystkich, tutaj jest moje miejsce.
I niech Ci się nie wydaje, że mnie znasz, bo mogę mieszkać na drugim końcu świata.... :)))





piątek, 12 października 2018

ile...


potrzeba, żeby się zgrzać?


    • doprowadzić kogoś do wściekłości
    •  wyprowadzić kogoś z równowagi
    •  wzburzyć.
       
     
niewiele, kilka wyrazów rzuconych w przestrzeń..........

33 komentarze:

  1. O tak, słowa mają wielką moc.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, musimy sie z nimi mierzyć często...
      i pod wpływem takiego zachowania, niestety często odbijam piłeczkę....

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. najlepszą obroną jest atak (???)
      i tak nakreca się atmosfera, często nie pozostaję dłużna i szybciej odpowiem niż pomyślę

      Usuń
    2. Nie atak, choć jeśli pomaga :-) Ale zobaczenie, że często ludzie do innych ludzi mówią to, co myślą tak naprawdę o samych sobie. Spróbuj kiedyś tak pomyśleć: kurde, on to myśli o sobie, nie o mnie....wcale się nie zdenerwujesz :-)Działa :-)

      Usuń
    3. Świetne! Przetrenowałam i rzeczywiście działa.

      Usuń
    4. Działa naprawdę :-) Ja sama trenuję. I tak jest. To co ludzie mówią o innych, nieświadomie ujawnia co myślą o sobie. Tylko trzeba popatrzeć tak odwrotnie i staje się jasne :-) Jak ktoś siebie nie lubi, jasno ci to wtedy powie. I właściwie, zamiast złości pojawia się współczucie czasem....

      Usuń
    5. Ooo? Ja też tak muszę spróbować... ale jak toś się przyczepia do mojej czynności to to też jest o nim? Bo tak ogólnie to wiem, że ludzie patrzą na innych przez pryzmat samych siebie, ale są sytuacje w którym ewidentnie oceniają drugą osobę.

      Usuń
    6. Jeśli ktoś mówi: źle to zrobiłaś, ja bym tak nigdy nie zrobiła, to oznacza, że bardzo chętnie zrobiłby tak sam, tylko nie pozwala sobie, sam się ogranicza i niefajnie mu z tym. Moja znajoma strasznie krytykuje córki, które nie zaopiekowały się matką, oddały do hospicjum. Ona sama dochowała swoją w domu do końca. Tak naprawdę zazdrości im ich wyboru. Ale się do tego nie przyzna. Bo ograniczyła się programem: co ludzie powiedzą, zacisnęła zęby, schowała złość i cierpiała. W te mańkę ;-)

      Usuń
    7. dopiszę: bardzo by chciała, by wszyscy tak robili, po to by nie musieć myśleć, że mogła inaczej, tylko zestrachała się tego co ludzie powiedzą. Bo przecież jej nie zależy na opinii ludzi :-) No się tak okłamujemy :-)

      Usuń
    8. No nie wiem... muszę pomyśleć... ja bym ojca też chciała mieć przy sobie i gdybym miała się wypowiadać bo bym odradzała oddania rodzica, ale to gdybym musiała, bo to sprawa każdego indywidualna. Nie czuję tego, że jak ktoś mnie krytykuje to mi zazdrości czy chciałby tak samo... muszę pomyśleć :)

      Usuń
    9. A bo to trudne jest jak bardzo bierzesz krytykę do siebie. A tu trzeba założyć: on nie mówi o mnie. On mówi o sobie. O co chodzi? Mój mąż mnie często krytykuje za bałaganiarstwo. Sam jest perfekcjonistą, okropnie kontroluje, sprząta, odkurza, porządkuje, ale nie daje rady wszystkiego ogarnąć. Męczy go to, bo widzi, że się nie da. I myśli, w cichości ducha, że jest bałaganiarzem. I strasznie tego w sobie nie lubi. I tak naprawdę wkurza go jego "bałaganiarstwo", a nie moje. I zazdrości mi luzu: upadło, niech leży, podniosę jutro. Trzeba spojrzeć ODWROTNIE :-) Ćwicz. Alis,ty też :-)

      Usuń
    10. Ooo! Podałaś drugi ciekawy przykład, ale ja skupię się na tym pierwszym na razie :) Dodam od razu że to bardzo ciekawy przykład dla mnie bo taki osiągalny, czyli realny.
      Ale do rzeczy...
      Pani A oddała rodzica do domu opieki, a pani B opiekuje się rodzicem i robi zarzuty pani A bo w duchu jej zazdrości tego, że ta ma spokój i sama z chęcią to by zrobiła ale z jakiś powodów nie może.
      Pani A opiekuje się rodzicem a pani B oddała rodzica do domu opieki i robi wymówki pani A bo sama chciałaby opiekować się rodzicem i jej zazdrości.
      Tak? Przyjęłam oba warianty. Wniosek taki, że jak pani B byłaby zadowolona ze swojej decyzji to nikomu by nie robiła wymówek i spokojnie by rozmawiała na takie tematy? Atakuje panią A bo jest sfrustrowana źle podjętą decyzją przez siebie samą?
      Idę w dobrą stronę rozumowania?
      :)

      Usuń
    11. ćwiczę i jestem bardzo zaskoczona wnioskami, to ciekawe spojrzenie,

      drugi przykład jest dla mnie bliższy, chociaż mój już odpuszcza, nie robi wymówek więc zaakceptował mój defekt w postaci nie całkowitego perfekcjonizmu sprzątającego?

      Usuń
    12. Tak, generalnie gdyby pani B. była zadowolona i pogodzona ze swoją decyzją, nie byłoby problemu. Tak samo z tym co widzimy jako wady u siebie. Nie podoba mi się moje bałaganiarstwo, nie lubię go w sobie, będę się tego czepiać u innych, a u siebie , będę udawać, że nie mam.
      To się oczywiście zmienia, bo i ludzie się zmieniają. Ale mechanizm ciągle ten sam :-)
      Tak jak ludzie chodzący do kościoła, krytykują tych co nie chodzą, ale nieświadomie im zazdroszczą luzu i swobody :-)I tak dalej, i tak dalej...To jeszcze wam podrzucę Magdę Szpilkę, która bardzo mądrze mówi i bardzo mi pomogła :-)
      https://www.youtube.com/watch?v=AEYghYMuDjA

      Usuń
    13. Drugi przykład to problem dla mnie. Może nie jestem pedantką ale bliżej mi do tego niż bałaganiarstwa, mój mąż jest bałaganiarzem i mnie to denerwuje. Denerwuje mnie to, że zostawia po sobie bałagan a ja mam dosyć ciągłego sprzątania jak by nie było po nim i wcale nie kieruje mnie zazdrość, że on jest na luzie. To jak dwie osoby, jedna z nich ciągle przypala garnki a druga kupuje nowe - ile można kupować garnki, poza tym nie każdego na to stać? To co obie mają przypalać a potem nie jeść? Są korki kiedy ktoś jedzie po dziecko do przedszkola i szlak go trafia ma zostawić dziecko w przedszkolu bo trzeba być na luzie i kiedyś tam go odbierze?

      Jestem osobą wierzącą i absolutnie nie zazdroszczę osób, które są niewierzące. Współczuję im, że są wydmuszkami i nie czują Boga w sobie, modlę się za takie osoby.

      Chyba jest to zbyt skomplikowane dla mnie...

      Usuń
    14. Może małymi kroczkami... na razie skupię się na tym, kiedy ktoś mi się wymądrza, spróbuję przećwiczyć te panie A i B :D
      ALe pisz pisz... chyba że nas Alis pogoni :P

      Usuń
    15. To jest ciekawe https://www.youtube.com/watch?v=PlHKeyGd4pE

      Usuń
    16. Agatku, nie generalizujemy. To płynne. Ale...a czemu sprzątasz po mężu? Nie możesz zostawić? No i nie wszyscy chodzący do kościoła tak jak ty się zachowują. A ja nie chodzę, wyrwałam się z stamtąd i co? Wydmuszką jestem? Żartuję, nie denerwuj się. Znam wielu chodzących co są wydmuszkami. Bo wcale nie ma w nich wiary tylko przyzwyczajenie. Okazuje się,że świat jest wielobarwny, cudny i wielowątkowy. Mój mąż mi kiedyś powiedział, że skoro nie wieszam klucza na haczyku, który on zrobił, to go nie kocham i nie szanuję jego pracy! Matkobosko...jak on doszedł do takiego durnego wniosku? Bardzo, bardzo go kocham. takiego jaki jest. A na haczyk nie wieszam, bo nie mam nawyku. Tak jakoś wariujemy na tej planecie.

      Usuń
    17. A jak zaczęłam wieszać na haczyku, to okazało się, że go nie szanuję, bo obierki z ogórków czasem spadną na podłogę i się przykleją, a ja przegapię i on musi odskrobywać :-) Czyli haczyk nie pomógł. Czasem mamy problem z uwierzeniem, że ktoś może nas kochać dla nas samych. Mamy wrażenie,że musimy zasłużyć na miłość, uwagę...Bzdura, która korzeniami się sięga naszych wzorców z dzieciństwa, wdrukowanych nam w domu. Kiedy się je zobaczy, można sporo zrozumieć. Alis, mam nadzieję, że ci nie przeszkadza gadanie ??? Ja wiem, że ja sporo gadam...ale czasem muszę, bo się uduszę.

      Usuń
    18. Aniu :) Nie denerwuję się. Długo mi zajęło napisanie tak jak napisałam chociaż wiem, że trudno się rozmawia w ten sposób. Do tego ja lubię konkret a nie wodolejstwo co jeszcze bardziej utrudnia rozmowę. Moim celem było danie takiej próbki mojej myśli.
      Ja twojego męża bardzo dobrze rozumiem z tym kluczykiem :D
      Ale... Jak nie posprzątam po mężu to będę żyła w bałaganie a on będzie go tworzył dalej i dalej... Mnie tu brakuje rozgraniczenia tego co jest faktycznie czepianiem się z zazdrości (tak to nazwijmy- pani A i B) a brakiem opanowania pewnych rzeczy we wspólnym współżyciu społecznym, jak te garnki. Pewne rzeczy człowiek musi opanować i nie dlatego, że mu cały świat zazdrości tego luzu tylko dla ogólnych przyjętych zasad. Ale stop. Bo ja próbuję za dużo. Wydaje mi się, że jest to zbyt złożony temat na taką formę rozważania i nauki. Skupię się na tym pierwszym kroku, wydaje mi się podstawowym - przykład pani A i B :D.
      Bardzo Ci dziękuję, za taką cierpliwość i wyrozumiałość bo na pewno nie wszystko mi się udało tak zrozumiale napisać, od razu dodam, że wszystko jest na stopie głębokiej tolerancji i szacunku dla drugiego rozmówcy, nawet jeśli gdzieś wydawało się, że jest inaczej. ( Z wiarą też doskonale mnie zrozumiałaś) Alis Tobie też dziękuję za wyrozumiałość :)

      Z przyjemnością przejrzę tematykę pani Szpilki chociaż ona dla mnie za dużo wody leje w temacie, ale może dlatego, że jest po zupełnie innych przeżyciach niż mnie spotkały i dlatego, może odbieram je tak jak odbieram :) Ale dzięki, bo nie znałam a już jeden jej filmik podrzuciłam do grona znajomych :)

      Usuń
    19. może Was zaskoczę, a może nie. Mam trudny czas, i to z różnych stron mojego życia. i ta dyskusja i Ty Bzikowa i Agatku znalazłyśie mnie w samym srodku mojego miejsca, które ma być MOIM MIEJSCEM. w dodatku z dyskusją, która doskonale wpasowała się w problemy. Moge powiedzieć/napisać dziękuję. Czy to przypadek, czy dobry wszechświat podpowiedzi podrzuca?

      Usuń
    20. Absolutnie Alis Wszechświat z nami gada :-) Zawsze dostajemy wsparcie, kiedy potrzebujemy, tylko czasem ślepi jesteśmy i myślimy, że NIE. Ale TAK. Agatku, swe myśli składnie bardzo układasz :-) Rozumiemy się . I faktyczne, masz rację, po kolei. Bo to wszystko trzeba ćwiczyć, nauczyć się, zanim stanie się nowym spojrzeniem na świat. Ja układam puzzla od nowa. Co ze starego zostawić, co wyrzucić, co jeszcze się przyda ;-) Trudne, ale lepsze to niż tkwić w marazmie. Zesztywnieć i zabetonować się w poglądach. Ja Szpilkę lubię za konkretne nazywanie rzeczy po imieniu. Jak gówno przykryłeś bitą śmietaną, to ono nadal gównem jest :-)
      Alis, będzie dobrze. Widać, że trudno, ale wszystko w końcu się układa. Tak czy inaczej. Wieczorem napad paniki, rano zachwyt nad żółtymi liśćmi na tle ultramarynowego nieba :-)I cholerka, do przodu :-)

      Usuń
    21. no więc do przodu....
      :D

      Usuń
  3. To zależy... mój mąż opracował technikę wyprowadzania mnie z równowagi do perfekcji, potrafi to zrobić w ułamku sekundy :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezwykle ruchliwie, jak na podnoszenie ciśnienia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo niewiele, wystarczy sekunda... Coraz mniej w nas taktu i dobrego wychowania, i wydaje się nam,że wszystko nam wolno, dlatego jest jak jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak i jeszcze raz tak. Tyle pokoleń pracowało nad wypracowaniem kulturalnego sposobu życia społecznego a współczesność depcze to i uważa, że tak będzie lepiej. Dlaczego nikt nie widzi już tego skutków? Nadal ideologie brną w tą nicość i cofają nas do kulturalnego średniowiecza? Nie... dziczy, wracamy kulturowo na drzewo z tą różnicą że bez prawa walenia się po głowach.

      Usuń
    2. kultura wyparowała....
      zdarzyło się tak, ze zaprosiłam na poczęstunek, potem okazało się, ze trzy osoby tak krytykowały wszystko, ze pytam po co wogóle przyszły?

      Usuń
    3. Wydaje mi się, że skorzystanie z zaproszenia to jedno a rozczarowanie (tao to rozumiem) to drugie, tylko niepotrzebna jest tak krytyka, brakuje moim zdaniem dostosowania się do sytuacji, bo tak jak ,,ja bym chciała czy oczekiwała" to mam zrobione przez samą siebie a nie przez kogoś, prawda?

      Usuń
    4. podpowiedziałaś mi odpowiedż na :skoro pytasz to mówię co mi się nie podobało. O tak zupełnie perfekcyjnie to ty tylko potrafisz. Wiem. :)

      Usuń

Komentarze mile widziane. Dziękuję bardzo za wpis :)

Poprzednie posty:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...