U Olgi Jawor zimową porą ciekawa opowieść o losach trzypokoleniowej rodziny po wybuchu II wojny światowej.
Kilka refleksji i mnie naszło, Dzień Babci i Dziadka to dobra okazja, a wkrótce rocznice "wyzwolenia" i naszych terenów.
Bardzo często w myślach dziękuje za czasy pokoju, i świadoma jestem losów dziadków. Losów wojennych- moich\naszych Dziadków. Nie znam żadnych bliższych szczegółów. Nie rozmawiało się o TYM. Zbyt bolesne, trudne, niebezpieczne wspomnienia. Nie wolno było o tych sprawach rozmawiać przy dzieciach. Niebezpieczeństwo czyhało blisko.
Dopiero moja pasja genealogiczna, i ciekawość trochę pozwoliły mi zajrzeć w głąb najbliższej historii rodziny...- tej tragicznej, bo z czasów okupacji....
- Rodzice Mamy byli robotnikami przymusowymi. Mama Mamy była wywieziona z maleńką córeczką do Potulic. Niestety w 1948 roku zmarła, osierocając dwie małe córeczki. O czasie wyzwolenia- 8 marca 1945 roku nie mówiło się.
- Rodzice Teściowej poznali się na robotach przed wojną, gdzie wyjeżdżali "za chlebem", tam wzięli ślub cywilny, i dopiero na naszym terenie wzięli ślub kościelny. Co zachowało się w aktach. Po murami Berlina zginął w walkach ich najmłodszy syn Edward, przymusowo wcielony do armii niemieckiej. Pod koniec wojny Dziadek Mojego zbiegł z transportu na wschód. O czasie wyzwolenia- 1-2 marca 1945 roku, z młodymi nie rozmawiało się.
- Dziadek ze strony Taty był przymusowo wcielony do wojska niemieckiego. Babcia w listopadzie 1939 roku urodziła synka i ze swoją Mamą musiała się dwójką dzieci zajmować.
- Rodzice Teścia również doświadczyli grozy II wojny Św. W 1942 roku Ojciec Rodziny zginął tragicznie pod kołami wojskowej ciężarówki 5 kilometrów od domu. Osierocając Żonę, najmłodszego kilkudniowego synka i siedmioro starszego rodzeństwa. Najstarsze bliźniaki urodzone w 1933 roku.
Monidło – rodzaj realistycznego obrazu, portretu namalowanego najczęściej na podstawie zdjęcia ślubnego |
Wojna zawsze jest straszna :***
OdpowiedzUsuńSzukaj Alis rodzinnych historii i spisuj, dokumentuj, bo warto znać swoje korzenie. Kiedyś dzieci będą wdzięczne :)
Monidło...obiło mi się o uszy to słowo, lecz nie wiedziałam co ono znaczy. Teraz juz wiem i dziekuję za to.
OdpowiedzUsuńCiekawe i tragiczne były losy członków Twej rodziny. A każdy chciał po prostu zwyczajnie żyć, przeżyć spokojnie dany sobie czas, wychowywać dzieci, cieszyć się codziennym dniem...Ale nie, historia ma swoje własne plany i wprzęga w nie ludzi, czy tego chcą, czy nie...
Pozdrawiam Cię serdecznie, Alis!:-)*
Kiedy wnikam w indywidualne historie ludzi, którzy żyli w tych strasznych czasach II wojny i okupacji jestem po prostu przerażona ogromem cierpień, jakich musieli doświadczać.Ale dobrze,że spisujesz te historie, bo Twoim bliskim to się po prostu należy,aby pamięć o nich ocalić od zapomnienia.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBolesne wspomnienia... piękne monidło :* kisses
OdpowiedzUsuń