więc kilka zdań odnośnie wędliny składającej się z: 35 % wieprzowiny, 35 % drobiu, 25% warzyw (gotowanych lub z pieczeni) 5% rosół lub wywar z pieczonego mięsa.
Pasztet – potrawa przyrządzana z jednolitej masy przygotowanej z surowego, gotowanego lub pieczonego mięsa, podrobów, drobiu, dziczyzny, warzyw, grzybów, ryb, soi lub sera. z WIKIPEDIA
u mnie najczęściej "po urodzinowo" zostaje kilka kawałków upieczonego i ugotowanego mięsa. Moim cudownym odkryciem jest wtedy pasztet.. Kilka zasad, które stosuję.
- planując pasztet gotuję rosół z warzywami: seler, por, marchew, pietruszka, czosnek, cebula- takie porządne ilości. Szczególnie seler, nadaje smak i zwartość potrawie, więc koniecznie spory kawałek. (kiedyś ugotowałam nawet kawałek kapusty). Część gotowanego mięsa z rosołu w postaci skórek, części skrzydełek czy nóżek jak najbardziej wskazane.
- nadwyżki upieczonego/usmażonego mięsa- karkówka, łopatka, kawałek boczku, skrzydełka czy udka drobiowe. To czym poczęstowaliśmy gości i zostało. ( najsmaczniejsze są te odpieczone, ciemnobrązowe, pachnące kawałki kaczki i resztki sosu)
- to co mam z wyżej wymienionych mielę elektryczną maszynką, jeśli ktoś lubi smarujący się to dwa razy. (Tym razem mieliłam dwa razy bo było sporo marchewki gotowanej, a ta po pierwszym mieleniu była jeszcze widoczna.)
- do tego pasztetu NIGDY nie dodaję surowych (!!!) dodatków. Aby był zwarty i lekko wilgotny dodaję tłuszcz z wierzchu sosu z pieczeni, dolewam rosół lub wywar. Masa musi być taka mokra/wilgotna-, nie suche nitki z maszynki. Jeśli mam trochę smażonego boczku z cebulką to również dorzucę.
- z przypraw zawsze dodaję gałkę muszkatołową, bazylię i majeranek- trochę dosalam, i dorzucam co mam pod ręką. Miałam także kupione specjalną przyprawę do pasztetu, którą można na początku wypróbować.
- Lubię dodatki: więc do pasztetu dorzucam co pod ręką, suszonych grzybów do jednej foremki, do drugiej słonecznik, dynia i siemię, Do trzeciej suszone pomidory do czwartej to wszystko razem i posypię żurawiną suszoną.
- foremki przeróżne. U nas w osiedlowym sklepie można nawet owalne dostać. Małe- na jeden posiłek, lub większe na spotkanie rodzinne.
- piekę najczęściej 45 minut. W pasztecie nie ma surowych dodatków, najwyżej suszone lub ziarna.
Gdzie ja byłam, że mi tyle postów pouciekało? Widzę, że z wiosną działasz :D
OdpowiedzUsuńspróbuję to ruszyć trochę, brakuje mi tej systematyczności. mnie samej ciągnie do kilku zdań codziennie. :) I to miłe, że tu jesteście. dziekuję A.
Usuń